Marek Beylin – podsumowanie Forum Przyszłości Kultury 2022

 

Marek Beylin – dziennikarz i publicysta związany z „Gazetą Wyborczą”, w latach 70. i 80. XX wieku działacz opozycji demokratycznej. Autor m.in. „Komentarza do 18 brumaire’a Ludwika Bonaparte” (Wydawnictwo Krytyki Politycznej, 2011) oraz książek „Ferwor. Życie Aliny Szapocznikow” (Karakter, 2015) i „Klimat, lewica, siostrzeństwo” (Wyd. Krytyki Politycznej 2021). 

 

Łączmy się

Forum Przyszłości Kultury 2022 przydało mi nadziei, ponieważ uwidoczniło nowe ścieżki myślenia o tym, jak przełamywać niesprawczość, która nas, ludzi chcących naprawiać rzeczywistość, nierzadko przygniata do ziemi. A znacząca rola w budowaniu tych innych spojrzeń na kulturę i aktywizm, niosących nadzieję, przypadła uczestnikom/uczestniczkom z Ukrainy.

Dziesiątki debat, wystąpień, sporów, także ostrych, warsztatów, głosów publiczności uderzyły w moją i, myślę, naszą wyobraźnię. Nie mogę przywołać wszystkich ważnych świadectw, zdarzeń i diagnoz z Forum, nie starczyłoby dla nich miejsca w tym krótkim podsumowaniu. Nie wymienię więc nazwisk ani tytułów debat; wolę zrównać w takiej niesprawiedliwości wszystkie osoby zaangażowane w Forum, niż popełnić ją wobec sporej ich części. Zwłaszcza, że sprawozdawcza przyzwoitość kazałaby mi wtedy sięgnąć do spotkań i dyskusji, jakie przetoczyły się w ramach FPK w wielu miastach, nie tylko w Teatrze Powszechnym w Warszawie (16-18 października).

Co prowadzi mnie do, bodaj, najważniejszego wniosku: jesteśmy liczni. Angażujemy się w bardzo różne walki; bronimy klimatu i środowiska, praw kobiet oraz osób LGBT+, pomagamy uchodźcom/uchodźczyniom z Ukrainy i granicy białoruskiej, wspomagamy osoby wykluczone ekonomicznie, działamy na rzecz praw pracowniczych oraz społecznej sprawiedliwości, upominamy się o praworządność. Bronimy też wolności kultury od ingerencji władz centralnych oraz lokalnych, i zarazem chcemy, by same instytucje kultury wyzbyły się przemocowych praktyk. W tych bataliach z dyskryminacjami i różnymi formami niesprawiedliwości ujawniamy rozmaite światopoglądy, operujemy mniej lub bardziej progresywnymi językami, przejawiamy też różną gotowość do współpracy z odrębnymi środowiskami i do angażowania się w sprawy spoza naszych aktywistycznych horyzontów. Gdyby sporządzić mapę społecznych aktywności, wyszłoby na to, że utkana jest nimi cała Polska; niemal wszędzie, od dużych miast po wieś, jakieś grupy o coś się upominają. Forum, wędrujące po wielu miejscach, pozwoliło nam zobaczyć się w naszej liczebnej sile i różnorodności. A także – w rozproszeniu.

FPK postawiło więc fundamentalne pytanie: jak owej potędze oddolnych rozproszonych aktywności nadać większą zbiorową sprawczość? Innymi słowy, jak przerobić na społeczno-polityczne praktyki tytułowe hasło Forum: „solidarność i troska”? Jest zasługą osób debatujących podczas FPK, w tym Ukraińców i Ukrainek, że uświadomiły nam konieczność budowania solidarnej, obywatelskiej Polski i zarysowały sposoby ułatwiające takie przedsięwzięcie.

Po raz pierwszy w Polsce tak silnie wybrzmiała diagnoza, że aktywizm obywatelski i kultura powinny się nawzajem wspierać oraz łączyć, ponieważ nawzajem się wzbogacają i przydają sobie skuteczności. Trzeba wyjść poza tradycyjne pola działania naszych instytucji – mówiły tak osoby z Polski i Ukrainy. W przypadku instytucji kultury oznacza to nie tylko wspieranie aktywizmu, lecz także otwarcie się na praktyczne zaangażowania, np. na pomoc potrzebującym lub protestującym. Przyzwyczailiśmy się już, że liczne instytucje kultury pomagają uchodźcom/uchodźczyniom z Ukrainy. Niechże ta praktyka stanie się zalążkiem trwałych i szerszych zaangażowań – to przesłanie zabrzmiało w Warszawie i w innych miastach odwiedzanych przez FPK.

Również instytucje obywatelskiego aktywizmu winny otworzyć się na to, co może zaoferować im kultura. A może wiele, zwłaszcza w progresywnym wydaniu. Niejednokrotnie ujawniła bowiem siłę tworzenia przekroczeń zastygłych norm i naszych nawyków myślenia oraz działania. Kultura jawi się więc jako czujna diagnostka rzeczywistości oraz jako spektrum wzorotwórczych zasobów wspomagających obywatelskie praktyki. W efekcie, na co zwracano uwagę podczas Forum, może ona ułatwiać łączenie się różnych zaangażowań oraz uwspólniać nasze gniewy tak, byśmy bardziej empatycznie rozpoznawali się w tych cudzych, mniej nam bliskich. Bo bez łączących nas i solidarnego gniewu, i solidarnych działań nie uda nam się sensownie zmienić rzeczywistości – to też lekcja z FPK.

Kultura intuicyjnie, mniej szczegółowo niż ekspertyzy, lecz nie mniej trafnie zwraca uwagę na ciążące nad nami wielkie zagrożenia: wojny najeźdźcze, wojny klimatyczne, upowszechnienie biedy, bezprawia i przemocowych stosunków społecznych. Co nierzadko wpycha nas w depresyjną bezradność. Właśnie kultura uświadamia nam dobitnie, jaka jest stawka naszych batalii.

Na razie, co wybrzmiewało na tym wędrowniczym Forum, instytucjonalne polityki, tak lokalne, jak i centralna, nie są dobrze przygotowane do współpracy ze środowiskami aktywistycznymi ani do uwzględniania roli kultury w takich przedsięwzięciach. Choć organizacje obywatelskie oraz instytucje kultury chcą – i powinny dla naszego wspólnego dobra – współtworzyć publiczne polityki. Takie, zresztą, wzajemne spotkania aktywistyczno-samorządowe Forum inicjowało. FPK umocniło więc istnienie szpicy aktywistyczno-umysłowej, funkcjonującej na razie obok głównych nurtów politycznych. Ale szpice zawsze są najpierw mniejszościowe i krytykowane za uprawianie fantastyki. I dopiero z czasem, co w historii zdarzało się często, to, co proponują, staje się wyposażeniem większości. Co znaczy, że mamy do wykonania potężną robotę.

Obsesyjnie stoi mi przed oczami nagranie z granicy polsko-białoruskiej, na którym uchodźca, zaplątany w drut kolczasty, zwisa głową w dół na płocie, a stojący nieopodal funkcjonariusze żartują z tej sceny. Dla mnie to wstrząsający obraz odczłowieczających praktyk oraz sytuacji bliźniego pozbawionego wszelkich praw, osamotnionej ofiary urzędowej przemocy. To również obraz naszej możliwej przyszłości.

Jestem pewien, że jeśli przegramy te nasze walki, ponieważ okażemy się słabsi niż jesteśmy, pozostaniemy, na przykład, rozproszeni i skupieni jedynie na bliskich nam bataliach, to skokowo przyrośnie wokół nas bliźnich pozbawionych praw, troski i pomocy, zdanych na czyjąś przemoc. Ba, sami możemy stać się takimi ofiarami zła – tę naukę zaczerpnąłem z FPK.

Hasło Forum „solidarność i troska” uzupełniłbym więc o kolejne: „aktywistki i aktywiści wszelakich spraw, ludzie kultury, łączcie się”.

 Marek Beylin